Naprawdę i szczerze przepraszam Was za niedodanie ostatniego posta. Właściwie nie wiem sama, czy jest tu kogo przepraszać - czy ktoś w ogóle czyta moje wypociny... Przepraszam!! Po prostu zalałam mojego laptopa i jest teraz zepsuty :< Jak na razie korzystam z drugiego, starszego laptopa, który, nawiasem mówiąc, jest okropnie spowolniony i nie da się na nim niczego oglądać, cały czas się zawiesza i przegrzewa po godzinie.
Zamierzam przenieść opowieść na wattpada - stronę/aplikację, na której można "pisać książki". Jest to o wiele wygodniejsze, aniżeli siedzieć i pisać na blogu, gdzie nie wygląda to tak, jakbym chciała. Dopiero założyłam konto, więc jak na razie nie będę dodawać tam nowych rozdziałów. Za kilka dni dodam post, gdzie dam linka do mojej "powieści".
Możecie zarejestrować się na wattpadzie na laptopie/komputerze czy ściągnąć aplikację na smartfon czy tablet. Jest to bardzo dobra aplikacja, polecam!
Jeszcze raz przepraszam! Czekajcie na następny post! :)
środa, 30 grudnia 2015
piątek, 18 grudnia 2015
Rozdział 3 - "Francuska dzielnica"
Caroline od 3 godzin była w Nowym Orleanie i wszystko się jej nie podobało. Miała jakieś dziwne, złe przeczucie co do tego miasta. Jednak w końcu obiecała. Sasha, Viktor, Lucy i Oliver siedzieli przy ladzie w jakimś starym, obskurnym barze o francuskiej nazwie i obsługiwała ich jasnowłosa barmanka. "Przecież Luizjana to stan pochodzący od Ludwika XIV, a Orlean to miasto we Francji" - Caroline jeszcze pamiętała, o czym uczyła się 3 lata temu w lokalnym liceum w Mystic Falls.
- Care! Co tak stoisz, napij się! Wiem, że nie wygląda zachęcająco, ale jeszcze się przekonasz, jakie to miasto jest naprawdę. Nocą te ulice ożywają, wypełniają je wampiry, które pożywiają się jak, kiedy i gdzie chcą. - Zachęcała ją Lucy. - Zapomnij o przeszłości, ciesz się chwilą. Przed tobą cała wieczność takiego życia.
- Okej,okej. Staram się przecież. Po prostu...- zaczęła, nie wiedząc jak skończyć. Bo jak ma wytłumaczyć, że od jej przeszłości nie da się odciąć, że od razu jak przekroczyli granicę stanu zaczęła się dziwnie czuć, a Tyler, jej mama, wszyscy przyjaciele z Mystic Falls, śnią się jej po nocach? - Po prostu nie lubię żywić się na niewinnych ludziach.
- Hej, przecież ich nie zabijamy. Żywimy się, dajemy swojej krwi i hipnotyzujemy, by pamiętali tylko, że przyjechali do Nowego Orleanu i świetnie się bawili. Wszyscy na tym korzystają: my mamy świeżą żywność, bo stale przyjeżdżają nowi turyści, a oni mają świetne wspomnienia. - Sasha uśmiechnęła się promiennie. Paczka szybko zaprzyjaźniła się z wampirzycą. Caroline chciała znaleźć swoje miejsce na ziemi i miała nadzieję, że właśnie je odnalazła.
- Mam pomysł! Jest dopiero 10 rano. Dajcie mi kilka godzin. Zwiedzę Nowy Orlean, nie cały, ale parę miejsc, znajdę jakiegoś przewodnika. Macie mój numer telefonu, w razie czego zadzwońcie do mnie, wstępnie umówmy się tutaj o 20. Potem pójdziemy gdziekolwiek chcecie. - To był pomysł Caroline, by choć na chwilę zostać samą. Pozostali nie do końca byli przekonani. - Proszę, może mi się tu spodoba? Zresztą spontaniczne decyzje zawsze wychodzą lepiej, niż te uprzednio zaplanowane.
- Och..... - Sasha przerwała, żeby się zastanowić. Blond wampirzyca jednak i tak wiedziała, że rosjanka w końcu się zgodzi. Nikt nie był odporny na urok Caroline. - No dobra. Tylko nigdzie się nie zgub, jakby co to dzwoń! I nie rozmawiaj z obcymi! - Caroline na to zdanie parsknęła śmiechem, lecz Sasha i reszta miała poważne miny.
- Daj spokój, nie jestem dzieckiem. Czemu mam nie rozmawiać z obcymi? Przecież to śmieszne!
- Care, ona ma rację, uważaj. Nie wszyscy w tym mieście są normalni i stabilni psychicznie, szczególnie na francuskiej dzielnicy. - Viktor uśmiechnął się blado. - Idź już lepiej, bo czas ci leci.
- Pa! - rzuciła blondynka, i, nie czekając na odpowiedź, wybiegła z baru. Zobaczyła pierwszą lepszą grupkę turystów i przewodnika i dołączyła do grupy.
Kilka godzin później
Wycieczka Caroline skończyła się. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz telefonu - była dopiero 14. Nie zwiedziła nawet 1/4 Nowego Orleanu. Była jednak dość zadowolona, ponieważ słuchając opowieści miłego przewodnika oderwała się od swoich wspomnień i myśli. Szła ulicą i dzięki swemu nadprzyrodzonemu słuchowi usłyszała muzykę i głos śpiewającego mężczyzny. Idąc za muzyką, doszła do innego baru. Na szyldzie napisane było po prosty "Cafe", ale Forbes wiedziała, że znajduje się na francuskiej dzielnicy. Rozpoznawała ten układ budynków i takie tam. Weszła do baru i od razu uderzył ją chłód klimatyzacji i zapach alkoholu oraz męskich perfum. Nie musiała przyzwyczajać wzroku do półmroku jaki tam panował, jak ludzie. Od razu ujrzała ladę barową, scenę, parę stolików i krzeseł oraz kolumn. Na scenie stał ciemnoskóry mężczyzna z mikrofonem śpiewający do jakiejś jazzowo-rockowej piosenki, typowej dla Nowego Orleanu. Blondynka podeszła do baru i przysłuchiwała się melodii. Niestety, barmana nigdzie nie było. Piosenka szybko się skończyła. Rozległy się gromkie brawa. Caroline nie widziała, co robi mężczyzna, gdyż stała tyłem do sceny. W końcu znikąd pojawił się barman, a dziewczyna zamówiła burbon.
- Burbon? Nie za mocny alkohol dla niewinnej blondynki? - Caroline usłyszała głęboki, męski głos za sobą i powoli się odwróciła. Ujrzała właśnie tego ciemnoskórego mężczyznę.
- Skąd wiesz, że jestem niewinna? - blondynka uśmiechnęła się szczerze. Barman dał jej szklankę z brązowym płynem. Dziewczyna upiła łyk, a gardło zapiekło ją od ostro-gorzkiego smaku.
- Może to tylko stereotyp. Ale, faktycznie, nie wyglądasz także na aniołka. Jestem Marcel. - mężczyzna wzbudzał sympatię, wydawał się szczery, więc dziewczyna bez wahania przedstawiła mu się.
- Caroline.
_________________________________________________________________________________
Hej! Dziś (przed czasem) przychodzę do was z trzecim rozdziałem. Wiem, że niektórym może przeszkadzać, że skaczę od Caroline do Klausa itd, ale tak wszystkie zdarzenia się pokrywają. W końcu i tak będzie jeden ciąg wydarzeń. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Czekajcie na następny, powinien pojawić się do środy!
- Care! Co tak stoisz, napij się! Wiem, że nie wygląda zachęcająco, ale jeszcze się przekonasz, jakie to miasto jest naprawdę. Nocą te ulice ożywają, wypełniają je wampiry, które pożywiają się jak, kiedy i gdzie chcą. - Zachęcała ją Lucy. - Zapomnij o przeszłości, ciesz się chwilą. Przed tobą cała wieczność takiego życia.
- Okej,okej. Staram się przecież. Po prostu...- zaczęła, nie wiedząc jak skończyć. Bo jak ma wytłumaczyć, że od jej przeszłości nie da się odciąć, że od razu jak przekroczyli granicę stanu zaczęła się dziwnie czuć, a Tyler, jej mama, wszyscy przyjaciele z Mystic Falls, śnią się jej po nocach? - Po prostu nie lubię żywić się na niewinnych ludziach.
- Hej, przecież ich nie zabijamy. Żywimy się, dajemy swojej krwi i hipnotyzujemy, by pamiętali tylko, że przyjechali do Nowego Orleanu i świetnie się bawili. Wszyscy na tym korzystają: my mamy świeżą żywność, bo stale przyjeżdżają nowi turyści, a oni mają świetne wspomnienia. - Sasha uśmiechnęła się promiennie. Paczka szybko zaprzyjaźniła się z wampirzycą. Caroline chciała znaleźć swoje miejsce na ziemi i miała nadzieję, że właśnie je odnalazła.
- Mam pomysł! Jest dopiero 10 rano. Dajcie mi kilka godzin. Zwiedzę Nowy Orlean, nie cały, ale parę miejsc, znajdę jakiegoś przewodnika. Macie mój numer telefonu, w razie czego zadzwońcie do mnie, wstępnie umówmy się tutaj o 20. Potem pójdziemy gdziekolwiek chcecie. - To był pomysł Caroline, by choć na chwilę zostać samą. Pozostali nie do końca byli przekonani. - Proszę, może mi się tu spodoba? Zresztą spontaniczne decyzje zawsze wychodzą lepiej, niż te uprzednio zaplanowane.
- Och..... - Sasha przerwała, żeby się zastanowić. Blond wampirzyca jednak i tak wiedziała, że rosjanka w końcu się zgodzi. Nikt nie był odporny na urok Caroline. - No dobra. Tylko nigdzie się nie zgub, jakby co to dzwoń! I nie rozmawiaj z obcymi! - Caroline na to zdanie parsknęła śmiechem, lecz Sasha i reszta miała poważne miny.
- Daj spokój, nie jestem dzieckiem. Czemu mam nie rozmawiać z obcymi? Przecież to śmieszne!
- Care, ona ma rację, uważaj. Nie wszyscy w tym mieście są normalni i stabilni psychicznie, szczególnie na francuskiej dzielnicy. - Viktor uśmiechnął się blado. - Idź już lepiej, bo czas ci leci.
- Pa! - rzuciła blondynka, i, nie czekając na odpowiedź, wybiegła z baru. Zobaczyła pierwszą lepszą grupkę turystów i przewodnika i dołączyła do grupy.
Kilka godzin później
Wycieczka Caroline skończyła się. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz telefonu - była dopiero 14. Nie zwiedziła nawet 1/4 Nowego Orleanu. Była jednak dość zadowolona, ponieważ słuchając opowieści miłego przewodnika oderwała się od swoich wspomnień i myśli. Szła ulicą i dzięki swemu nadprzyrodzonemu słuchowi usłyszała muzykę i głos śpiewającego mężczyzny. Idąc za muzyką, doszła do innego baru. Na szyldzie napisane było po prosty "Cafe", ale Forbes wiedziała, że znajduje się na francuskiej dzielnicy. Rozpoznawała ten układ budynków i takie tam. Weszła do baru i od razu uderzył ją chłód klimatyzacji i zapach alkoholu oraz męskich perfum. Nie musiała przyzwyczajać wzroku do półmroku jaki tam panował, jak ludzie. Od razu ujrzała ladę barową, scenę, parę stolików i krzeseł oraz kolumn. Na scenie stał ciemnoskóry mężczyzna z mikrofonem śpiewający do jakiejś jazzowo-rockowej piosenki, typowej dla Nowego Orleanu. Blondynka podeszła do baru i przysłuchiwała się melodii. Niestety, barmana nigdzie nie było. Piosenka szybko się skończyła. Rozległy się gromkie brawa. Caroline nie widziała, co robi mężczyzna, gdyż stała tyłem do sceny. W końcu znikąd pojawił się barman, a dziewczyna zamówiła burbon.
- Burbon? Nie za mocny alkohol dla niewinnej blondynki? - Caroline usłyszała głęboki, męski głos za sobą i powoli się odwróciła. Ujrzała właśnie tego ciemnoskórego mężczyznę.
- Skąd wiesz, że jestem niewinna? - blondynka uśmiechnęła się szczerze. Barman dał jej szklankę z brązowym płynem. Dziewczyna upiła łyk, a gardło zapiekło ją od ostro-gorzkiego smaku.
- Może to tylko stereotyp. Ale, faktycznie, nie wyglądasz także na aniołka. Jestem Marcel. - mężczyzna wzbudzał sympatię, wydawał się szczery, więc dziewczyna bez wahania przedstawiła mu się.
- Caroline.
_________________________________________________________________________________
Hej! Dziś (przed czasem) przychodzę do was z trzecim rozdziałem. Wiem, że niektórym może przeszkadzać, że skaczę od Caroline do Klausa itd, ale tak wszystkie zdarzenia się pokrywają. W końcu i tak będzie jeden ciąg wydarzeń. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Czekajcie na następny, powinien pojawić się do środy!
środa, 16 grudnia 2015
Rozdział 2 - "Przepowiednia"
Klaus Mikaelson siedział właśnie w barze Rousseau's popijając burbon. Zastanawiał się, czy siedzący tu ludzie wiedzą kim i czym jest, bo miał niesamowitą chęć oderwania głowy dziewczynie siedzącej niedaleko niego i napicia się jej krwi. Był tam tylko ze względu na piękną barmankę a zarazem jego prywatną terapeutkę, Camille O'Connel. Znała jego naturę; wiedziała,kim jest i do czego jest zdolny. Pierwotna hybryda opowiadała jej o swoich zmartwieniach, a ona słuchała.
Teraz miał wiele zmartwień. Trzy lata temu przyjechał do Nowego Orleanu, by ponownie przejąć w tym mieście władzę, którą teraz sprawował jego przybrany syn, który miał umrzeć 150 lat temu w pożarze, Marcel Gerard. Marcel to także ukochany jego siostry Rebeki. Właśnie wtedy razem ukartowali okropną intrygę - wezwali do Nowego Orleanu Mikaela, okrutnego ojca pierwotnych, który nienawidził z wzajemnością Niklausa, by go zabił. Jednak rodzeństwo zbiegło, gdy Mikael podpalił ich dom a Marcel przykuty przez niego spalił się (co się nie stało, gdyż to była część intrygi, o której Rebekah nie wiedziała). Tak więc to Marcel teraz rządził Nowym Orleanem.
Wraz z Klausem przybyli jego brat, Elijah oraz Rebekah. Gdy tylko jednak Rebekah dowiedziała się o żyjącym Marcelu, razem postanowili pozbyć się pierwotnej hybrydy i zaatakowali go. Mimo wszystko, jednak Niklaus wygrał. To nie była niestety jedyna zdrada w tym czasie. Otóż w Nowym Orleanie natknęli się na sabat czarownic przetrzymujących piękną wilkołaczycę, Hayley, z którą Klaus miał romans. Teraz Hayley była z nim w ciąży. To było niedorzeczne, jednak prawdziwe. Hayley nosiła dziecko pierwotnej hybrydy. Elijah poczuł coś do dziewczyny i kiedy Hayley dowiedziała się, że dziecko będzie mogło tworzyć inne hybrydy, powiedziała o tym Elijah oraz, że może to jest powodem, dla którego Klaus pragnie tego dziecka. No bo jak okrutna, 1000-letnia pierwotna hybryda, bez uczuciowa istota, mogłaby kogoś pokochać? Niestety, Elijah uwierzył jej i to właśnie najbardziej zraniło Klausa.
W końcu wybaczyli sobie i na świat przyszła piękna córeczka Hayley i Niklausa - Hope Mikaelson. Hayley stała się przywódczynią watahy wilków i wyszła za mąż, dzięki swojej córce stała się hybrydą. Teraz, gdy mają całkowitą władzę nad Nowym Orleanem, nic nie miało stać na drodze do ich szczęścia. Jak bardzo się mylili...Ich nieżyjąca matka, Esther oraz dwaj zmarli bracia, Finn i Kol wrócili z martwych, by zabić Hope. Pokonali Esther i Finna, ale Klaus zabił nową ukochaną Elijah, Gię. Kol zmarł, a Rebekah w ciele czarownicy w całym kraju szuka sposobu, by go przywrócić do życia. Rodzeństwo odnalazło także Freyę - ich siostrę, która rzekomo zmarła w X wieku. Teraz była ona nieśmiertelną czarownicą. Ona miała pojednać skłócone rodzeństwo.
Ale spokój dla nich nigdy nie nadejdzie. Teraz do Nowego Orleanu przybyła trójka silnych wampirów, Lucien Castle, pierwszy wampir stworzony przez Klausa, oraz Tristan i Aurora De Martel. Tristan to pierwszy wampir z linii Elijah oraz brat Aurory, która jest pierwszym wampirem stworzonym przez Rebekah. Wraz z ich przybyciem pierwotne rodzeństwo usłyszało przepowiednię, według której, wszyscy mieli zginąć. Jedno przez wroga, drugie przez przyjaciela, trzecie przez rodzinę.
- Och, Klaus, co za niespodziewana wizyta! Co cię do mnie sprowadza? - z zamyślenia wyrwał go sarkastyczny głos Camille.
- Elijah odezwał się dziś do mnie. Czyż to nie wspaniała wiadomość? Może w końcu następuje ten "przełom", o którym mówiłaś? - oznajmiłem pogodnym tonem.
- A co takiego powiedział?
- To już gorsza część tej wspaniałej nowiny. Cytuję "Niklaus, bracie, gdybym tylko miał odpowiedni sztylet, ostrze Papa Tundy czy kołek z białego dębu, przestałbyś mówić? Choć, zawsze pozostają tradycyjne metody, dekapitacja czy wyrwanie serca." - zaśmiał się gardłowo i fałszywie, ukrywając wszelkie troski.
- Nie musisz udawać. Nie muszę być wampirem i słyszeć bicie serca, kiedy kłamiesz czy ukrywasz coś. Możesz mi powiedzieć, co cię trapi. I tak nie mam wyboru, bo w każdej chwili możesz mnie zabić. - Cami uśmiechnęła się promiennie. Wszyscy, oprócz samego Niklausa widzieli, iż czuje coś ona do niego.
- Camille, przecież wiesz, że nigdy...- zaczął, ale przerwał mu dźwięk dzwonka komórki. - Przepraszam, to może być ważne. Czekam na telefon od Luciena. -Powiedział przepraszającym tonem, ale mimo to twarz dziewczyny wykrzywił grymas. Odszedł kilka kroków od baru i odebrał telefon nie patrząc nawet, kto dzwoni.
- KLAUS! Całe szczęście odebrałeś po pierwszym sygnale, to do ciebie nie podobne. - Głos w słuchawce wypełniła ulga, która jednak nie zakryła troski i zmartwienia.
- Freya? Co się stało?
- The Strix porwali Rebekę! Nie wiem jak, przecież byłam tam i pomagałam, ale w pewnym momencie... Jak to możliwe!? Użyłam wszystkich zaklęć! Żyję od tysiąca lat i...
- Freya! Uspokój się i powoli powiedz mi co się stało! - pierwotna hybryda szybko zdenerwowała się na wieść, że coś mogło stać się jego siostrze (mimo, że dzieliła ich ich 1000-letnia przeszłość, Klaus po przebytych doświadczeniach uważał rodzinę za najcenniejszą rzecz na świecie, do czego oczywiście nigdy by się nie przyznał). The Strix to "sabat" starych i uzdolnionych wampirów "kolekcjonowanych" przez Tristana De Martela. "To on za tym wszystkim stoi. To jedna część przepowiedni. Próbują nas zniszczyć." - pomyślał Mikaelson.
- Rebekah w ciele czarownicy poszła na spotkanie z inną czarownicą, by dowiedzieć się czegoś więcej o wskrzeszaniu umarłych...dla Kola. Dzięki pewnemu zaklęciu byłam tam z nią, ale tylko duchem. To była pułapka. The Strix tam było z tą czarownicą. Użyli zaklęcia, by zamknąć Rebekę w okręgu, a mnie odesłali innym zaklęciem. Gdy wróciłam, już ich nie było a w okręgu, gdzie Rebekah była zamknięta, leżało jej ciało czarownicy. Teraz musi być w swoim pierwotnym ciele. Musimy coś zrobić, cokolwiek! Szukałam paroma zaklęciami, zanim zadzwoniłam, ale to na nic. Elijah już wie. Wracaj do domu! - ostatnie zdania Freya wykrzyczała, momentami szlochając. Była załamana i przerażona, że jej magia nie działa, a siostra została porwana.
- Już jadę. Odzyskamy Rebekę. - "Ktoś dzisiaj umrze", pomyślał Klaus.
_____________________________________________________________________
To drugi rozdział. Przepraszam, że tak późno, ale pisałam go od kilku dni, a poza tym to ostatnie 2 tygodnie szkoły przed świętami i trzeba poprawiać, co się da. Wybaczcie mi! Postaram się, by następny rozdział wyszedł w weekend, ewentualnie poniedziałek/wtorek.
No i porwali Rebekę! Niektóre zdarzenia będą brane z TO, ale jak już pisałam w postach wcześniej, wiele faktów jest innych, bo przecież tej rozmowy Freya/Klaus nie było.
Czekajcie na rozdział trzeci!
Teraz miał wiele zmartwień. Trzy lata temu przyjechał do Nowego Orleanu, by ponownie przejąć w tym mieście władzę, którą teraz sprawował jego przybrany syn, który miał umrzeć 150 lat temu w pożarze, Marcel Gerard. Marcel to także ukochany jego siostry Rebeki. Właśnie wtedy razem ukartowali okropną intrygę - wezwali do Nowego Orleanu Mikaela, okrutnego ojca pierwotnych, który nienawidził z wzajemnością Niklausa, by go zabił. Jednak rodzeństwo zbiegło, gdy Mikael podpalił ich dom a Marcel przykuty przez niego spalił się (co się nie stało, gdyż to była część intrygi, o której Rebekah nie wiedziała). Tak więc to Marcel teraz rządził Nowym Orleanem.
Wraz z Klausem przybyli jego brat, Elijah oraz Rebekah. Gdy tylko jednak Rebekah dowiedziała się o żyjącym Marcelu, razem postanowili pozbyć się pierwotnej hybrydy i zaatakowali go. Mimo wszystko, jednak Niklaus wygrał. To nie była niestety jedyna zdrada w tym czasie. Otóż w Nowym Orleanie natknęli się na sabat czarownic przetrzymujących piękną wilkołaczycę, Hayley, z którą Klaus miał romans. Teraz Hayley była z nim w ciąży. To było niedorzeczne, jednak prawdziwe. Hayley nosiła dziecko pierwotnej hybrydy. Elijah poczuł coś do dziewczyny i kiedy Hayley dowiedziała się, że dziecko będzie mogło tworzyć inne hybrydy, powiedziała o tym Elijah oraz, że może to jest powodem, dla którego Klaus pragnie tego dziecka. No bo jak okrutna, 1000-letnia pierwotna hybryda, bez uczuciowa istota, mogłaby kogoś pokochać? Niestety, Elijah uwierzył jej i to właśnie najbardziej zraniło Klausa.
W końcu wybaczyli sobie i na świat przyszła piękna córeczka Hayley i Niklausa - Hope Mikaelson. Hayley stała się przywódczynią watahy wilków i wyszła za mąż, dzięki swojej córce stała się hybrydą. Teraz, gdy mają całkowitą władzę nad Nowym Orleanem, nic nie miało stać na drodze do ich szczęścia. Jak bardzo się mylili...Ich nieżyjąca matka, Esther oraz dwaj zmarli bracia, Finn i Kol wrócili z martwych, by zabić Hope. Pokonali Esther i Finna, ale Klaus zabił nową ukochaną Elijah, Gię. Kol zmarł, a Rebekah w ciele czarownicy w całym kraju szuka sposobu, by go przywrócić do życia. Rodzeństwo odnalazło także Freyę - ich siostrę, która rzekomo zmarła w X wieku. Teraz była ona nieśmiertelną czarownicą. Ona miała pojednać skłócone rodzeństwo.
Ale spokój dla nich nigdy nie nadejdzie. Teraz do Nowego Orleanu przybyła trójka silnych wampirów, Lucien Castle, pierwszy wampir stworzony przez Klausa, oraz Tristan i Aurora De Martel. Tristan to pierwszy wampir z linii Elijah oraz brat Aurory, która jest pierwszym wampirem stworzonym przez Rebekah. Wraz z ich przybyciem pierwotne rodzeństwo usłyszało przepowiednię, według której, wszyscy mieli zginąć. Jedno przez wroga, drugie przez przyjaciela, trzecie przez rodzinę.
- Och, Klaus, co za niespodziewana wizyta! Co cię do mnie sprowadza? - z zamyślenia wyrwał go sarkastyczny głos Camille.
- Elijah odezwał się dziś do mnie. Czyż to nie wspaniała wiadomość? Może w końcu następuje ten "przełom", o którym mówiłaś? - oznajmiłem pogodnym tonem.
- A co takiego powiedział?
- To już gorsza część tej wspaniałej nowiny. Cytuję "Niklaus, bracie, gdybym tylko miał odpowiedni sztylet, ostrze Papa Tundy czy kołek z białego dębu, przestałbyś mówić? Choć, zawsze pozostają tradycyjne metody, dekapitacja czy wyrwanie serca." - zaśmiał się gardłowo i fałszywie, ukrywając wszelkie troski.
- Nie musisz udawać. Nie muszę być wampirem i słyszeć bicie serca, kiedy kłamiesz czy ukrywasz coś. Możesz mi powiedzieć, co cię trapi. I tak nie mam wyboru, bo w każdej chwili możesz mnie zabić. - Cami uśmiechnęła się promiennie. Wszyscy, oprócz samego Niklausa widzieli, iż czuje coś ona do niego.
- Camille, przecież wiesz, że nigdy...- zaczął, ale przerwał mu dźwięk dzwonka komórki. - Przepraszam, to może być ważne. Czekam na telefon od Luciena. -Powiedział przepraszającym tonem, ale mimo to twarz dziewczyny wykrzywił grymas. Odszedł kilka kroków od baru i odebrał telefon nie patrząc nawet, kto dzwoni.
- KLAUS! Całe szczęście odebrałeś po pierwszym sygnale, to do ciebie nie podobne. - Głos w słuchawce wypełniła ulga, która jednak nie zakryła troski i zmartwienia.
- Freya? Co się stało?
- The Strix porwali Rebekę! Nie wiem jak, przecież byłam tam i pomagałam, ale w pewnym momencie... Jak to możliwe!? Użyłam wszystkich zaklęć! Żyję od tysiąca lat i...
- Freya! Uspokój się i powoli powiedz mi co się stało! - pierwotna hybryda szybko zdenerwowała się na wieść, że coś mogło stać się jego siostrze (mimo, że dzieliła ich ich 1000-letnia przeszłość, Klaus po przebytych doświadczeniach uważał rodzinę za najcenniejszą rzecz na świecie, do czego oczywiście nigdy by się nie przyznał). The Strix to "sabat" starych i uzdolnionych wampirów "kolekcjonowanych" przez Tristana De Martela. "To on za tym wszystkim stoi. To jedna część przepowiedni. Próbują nas zniszczyć." - pomyślał Mikaelson.
- Rebekah w ciele czarownicy poszła na spotkanie z inną czarownicą, by dowiedzieć się czegoś więcej o wskrzeszaniu umarłych...dla Kola. Dzięki pewnemu zaklęciu byłam tam z nią, ale tylko duchem. To była pułapka. The Strix tam było z tą czarownicą. Użyli zaklęcia, by zamknąć Rebekę w okręgu, a mnie odesłali innym zaklęciem. Gdy wróciłam, już ich nie było a w okręgu, gdzie Rebekah była zamknięta, leżało jej ciało czarownicy. Teraz musi być w swoim pierwotnym ciele. Musimy coś zrobić, cokolwiek! Szukałam paroma zaklęciami, zanim zadzwoniłam, ale to na nic. Elijah już wie. Wracaj do domu! - ostatnie zdania Freya wykrzyczała, momentami szlochając. Była załamana i przerażona, że jej magia nie działa, a siostra została porwana.
- Już jadę. Odzyskamy Rebekę. - "Ktoś dzisiaj umrze", pomyślał Klaus.
_____________________________________________________________________
To drugi rozdział. Przepraszam, że tak późno, ale pisałam go od kilku dni, a poza tym to ostatnie 2 tygodnie szkoły przed świętami i trzeba poprawiać, co się da. Wybaczcie mi! Postaram się, by następny rozdział wyszedł w weekend, ewentualnie poniedziałek/wtorek.
No i porwali Rebekę! Niektóre zdarzenia będą brane z TO, ale jak już pisałam w postach wcześniej, wiele faktów jest innych, bo przecież tej rozmowy Freya/Klaus nie było.
Czekajcie na rozdział trzeci!
piątek, 4 grudnia 2015
Rozdział 1 - Wprowadzenie
Czytajcie notki pod rozdziałami!
OCZAMI CAROLINE
OCZAMI CAROLINE
Drogi pamiętniku! To już piąty miesiąc moich wakacji. Byłam w Vegas, zobaczyłam Wielki Kanion, spędziłam kilka tygodni w Los Angeles i pojechałam do Nowego Jorku. Co teraz? Teraz kierujemy się do Nowego Orleanu - stolicy wampirów i czarownic - Sasha w końcu mnie namówiła. Czuję jednak, że Nowy Orlean nie jest dobrym pomysłem, choć sama nie wiem czemu.
Przerwałam pisanie i odłożyłam pamiętnik, ponieważ Sasha i jej znajomi zawołali mnie, bym z nimi wypiła. Minęły także już pięć miesięcy, kiedy ostatni raz widziałam Elenę, Stefana, Bonnie, Jeremiego i Alaricka. Nie mogę uwierzyć, ale tęsknię nawet za Damonem! Wszyscy mają partnerów, Alarick nawet dzieci, tylko ja jestem "wolnym ptakiem". Nie przeszkadza mi to, czasem tylko czuję się przez to samotna, gdy inni spędzają czas ze swoimi "drugimi połówkami".
Sasha to wampir poznany przeze mnie w Nowym Jorku. Pochodzi z Rosji. Poznałam również jej znajomych, zakumplowaliśmy się. Nowy Orlean to ich dom. Obiecałam sobie, że spędzę tam maksymalnie miesiąc, a potem będę wypoczywać na jakichś pięknych wyspach - na Bahamach albo Malediwach, może na wyspach Kanaryjskich, w każdym razie gdzieś, gdzie jest ciepło.
Minęło natomiast dziewięć miesięcy, odkąd ostatni raz widziałam Tyler'a - mojego BYŁEGO chłopaka. Mimo, że tyle czasu minęło, ja wciąż nie potrafię się otrząsnąć po jego zdradzie i stracie. To właśnie jego zdrada spowodowała tak gwałtowną decyzję, czyli wyjazd z Mystic Falls. Kiedy się dowiedziałam, przepłakałam całą noc w towarzystwie Bonnie i Eleny. Pocieszały mnie, mówiły, że jestem silna. I dzięki nim i tej sile następnego dnia spakowałam walizkę i wyjechałam.
Najokropniejsze było właśnie to, iż Klaus - pierwotna hybryda - w prezencie na koniec liceum dał mi przepustkę, by być z Tyler'em (choć to on sam stał na przeszkodzie i dał mi ją mówiąc, że tak czy inaczej on sam będzie moją ostatnią miłością). Na to wspomnienie wciąż się uśmiecham.
Najokropniejsze było właśnie to, iż Klaus - pierwotna hybryda - w prezencie na koniec liceum dał mi przepustkę, by być z Tyler'em (choć to on sam stał na przeszkodzie i dał mi ją mówiąc, że tak czy inaczej on sam będzie moją ostatnią miłością). Na to wspomnienie wciąż się uśmiecham.
Podchodzę do baru, wypijam jednym łykiem cały burbon, uśmiecham się do pozostałych i mówię:
- No to w drogę!
Śmiejemy się, jakbym powiedziała jakiś śmieszny żart, idziemy na lotnisko, wsiadamy do prywatnego samolotu (zalety perswazji i bycia wampirem) i lecimy do Nowego Orleanu, a ja myślę, że ten burbon smakował jak u Salvatore'ów.
_________________________________________________________________________________
Hej. Mam nadzieję, że ten rozdział Wam się spodobał. Był niestety całkiem krótki. Większość będzie dłuższa, ale niewiele. Myślę, że dopiero jak fabuła się rozwinie. To było oczywiście dopiero wprowadzenie. Rozdziały będą się zwykle pojawiały w weekendy, w tygodniu mam dużo nauki, a jeszcze oglądam inne seriale. Sądzę, że od czasu do czasu pojawi się jednak więcej rozdziałów na tydzień.
Pozdrawiam! :)
Prolog.
Caroline zawsze wiedziała, że pierwotna hybryda czuje coś więcej do niej. Wiedziała, że gdy tylko on ją zobaczy od razu mięknie mu serce. Ale nigdy nie przypuszczała, że jego uczucie do niej było aż takie głębokie. Dopiero, gdy go straciła, zrozumiała jak bardzo odwzajemnia jego uczucia.
Ale było już za późno. Jego uczucie do niej wygasło, kiedy jej uczucie do niego zapłonęło żywym ogniem.
Post organizacyjny.
Hej. Na początku chcę Wam powiedzieć, iż jest to mój pierwszy blog i nie mam żadnego doświadczenia, więc przyjmujcie moje błędy z przymrużeniem oka :)
Na tym blogu pisać będę opowiadanie o Caroline Forbes i rodzinie Mikaelson'ów z The Vampire Diaries i The Originals. Chcę podkreślić, że piszę ja głównie dla siebie (wątpię, że ktokolwiek będzie chciał czytać moje wypociny XD). Mimo wszystko mam nadzieję, że ktoś będzie je czytał i może nawet mu się spodoba.
W moim opowiadaniu wykorzystuję elementy z TO i TVD, ale część zmieniam i wiele daję od siebie.
Rozdziały pojawiać się będą raz w tygodniu, czasem wcześniej, czasem rzadziej (to mój pierwszy blog).
Zachęcam do czytania i pozdrawiam! :)
PS wszelkie wskazania i przeciwskazania mile widziane!
Na tym blogu pisać będę opowiadanie o Caroline Forbes i rodzinie Mikaelson'ów z The Vampire Diaries i The Originals. Chcę podkreślić, że piszę ja głównie dla siebie (wątpię, że ktokolwiek będzie chciał czytać moje wypociny XD). Mimo wszystko mam nadzieję, że ktoś będzie je czytał i może nawet mu się spodoba.
W moim opowiadaniu wykorzystuję elementy z TO i TVD, ale część zmieniam i wiele daję od siebie.
Rozdziały pojawiać się będą raz w tygodniu, czasem wcześniej, czasem rzadziej (to mój pierwszy blog).
Zachęcam do czytania i pozdrawiam! :)
PS wszelkie wskazania i przeciwskazania mile widziane!
Subskrybuj:
Posty (Atom)